my shabby my dream

my shabby my dream

piątek, 20 lutego 2015

Świeczniki w natarciu DIY

Witam Was serdecznie i weekendowo :-)

Dziękuję za Wasze ciepłe komentarze pod poprzednim postem. Oczywiście potraktowałam solidnie kufer papierem ściernym. Muszę kupić o mniejszej gradacji, ponieważ zamierzam  go jeszcze poszorować:-) Coraz bardziej podobają mi się te widoczne mocne przecierki.

Teraz jednak do rzeczy, a właściwie do tematu posta. Jakiś czas temu zamieszczałam metamorfozy świeczników. Miałam w domu jeszcze jakieś drewniane przedmioty - dwa flakoniki, metalowe elementy itp. Wyobraźnia podpowiedziała mi, że z tych "śmieci" może uda się wykombinować świeczniki. I poszła w ruch szpachla do drewna, klej wikol, potem farby kredowe. A efekt.. oceńcie same. Lubię wieczorami zapalać osadzone na nich świece i tym bardziej podobają mi się, bo wykonane własnoręcznie i praktycznie z niczego.



A oto proces ich "tworzenia" :-)





  

A tutaj w wieczorowej odsłonie :-) 


I jeszcze na koniec aktualna wersja kufra, chociaż nie piszę , że ostateczna.



I blat w przybliżeniu...




Życzę Wam miłego weekendu, słońca zwiastującego czekającą za progiem wiosnę, a przede wszystkim wytchnienia po tygodniu pracy :-)

Ania

poniedziałek, 16 lutego 2015

Kufer zrobiony na staro ;-)

Witam Was ciepło w ten wietrzny wieczór :-)

U nas wieje, a chłód zdaje się przenikać do szpiku kości. Nic tylko wziąć się za jakąś pracę, a potem w nagrodę za ten przepracowany czas, delektowanie się gorącą czekoladą :-) I tak właśnie zrobiłam. Skończyłam pracę nad kufrem (chyba bardziej skrzynią), który jest wykonany z drewna sosnowego. Był obficie polakierowany i na skutek użytkowania oraz upływu  czasu pociemniał, a co za tym idzie, jego wątpliwy urok  minął. Postanowiłam wziąć się za jego wygląd i potraktowałam, jak zwykle, kredowymi. Najpierw w kolorze ciemniejszym, brzegi posmarowałam świeczką, a na całość dałam śnieżnobiałą warstwę. Po wyschnięciu poszedł w ruch papier ścierny i taki oto efekt otrzymałam. Wszystkie "ściany" pozostały nieprzecierane, a blat jedynie delikatnie "musnęłam". Kusi mnie jednak, aby zrobić go na taki jak brzegi, czyli zdecydowane przetarcia - takie podobają mi się coraz bardziej. A jakie są przy tym praktyczne :-) Zatem prezentuję efekt końcowy, ponieważ usunęłam z karty aparatu zdjęcia przed malowaniem.




Dziękuję, że zaglądacie, przysiadacie zostawiając ciepłe słowa i tak zwyczajnie - jesteście.

Spokojnej nocy i pogodnego tygodnia :-)

Ania

niedziela, 8 lutego 2015

Przy kominku

Witajcie moje Drogie :-)

Tym razem postanowiłam ogrzać się z Wami przy kominku. Ponieważ metraż mieszkania jest jaki jest, a przede wszystkim mieszkam w bloku, kominek pozostawał w sferze marzeń. Gdyby nie blogi, do których zaglądam, nie wpadłabym na pomysł, że można to marzenie choć częściowo spełnić. Lepiej późno niż wcale :-) Zaczęłam poszukiwać atrapy, która pasowałaby rozmiarem do miejsca, jakie dla niej przeznaczyłam, a ponadto nie odstraszyła mnie cena. I w końcu trafił się stolarz. Trochę dziwną miał minę, kiedy usłyszał o co chodzi, ale po obejrzeniu kilku zdjęć przykładowych portali kominkowych, nawet okazał  cień zrozumienia. 

Po krótkim oczekiwaniu 

stanęło takie coś                -->
w stanie prawie surowym.
Pomalowałam, 
postawiłam kilka dekoracji, 
ale wciąż był nijaki. 
Dokleiłam pod półką listwy
i już coś 
się zaczęło dziać.

Tak wyglądał
prawie rok temu. 
Dodaję, że
jest już po 
przyklejeniu 
wspomnianych listewek. 
Już wtedy cieszył 
moje oczy, 
choć wciąż wiedziałam, 
że muszę 
go jeszcze "przybrać". 




































Kolejna akcja upiększająca: wygrzebałam - nie pamiętam skąd - jakieś stare listwy (pierwotnie w ciemnym kolorze), pomalowałam, przykleiłam i przetarłam. Było już prawie - dobrze.

 A wyglądał tak: wersja krótko po Świętach.




Ostatecznie zakupiłam drewniane aplikacje, które wykorzystałam również do innych celów, a kominek nabrał szyku.:-)



I tak to z tym moim kominkowym marzeniem było :-)

A teraz pora na obiad, więc zmykam i bardzo ciepło Was pozdrawiam. Oczywiście życzę miłego tygodnia. :-)

Dziękuję, że tutaj ze mną jesteście.

Ania