Jakiś czas temu - dokładnie tydzień przed Świętami Bożego Narodzenia - zrealizowałam swoje postanowienie i pomalowałam meble w pokoju dziennym. Były zwyczajne, sosnowe, a jak wiadomo drewno to ciemnieje z czasem i wygląda średnio. W każdym razie coraz bardziej "gryzły" mi się z resztą wyposażenia :-) Pomalowałam je dokładnie tak, jak uczyniłam to z bieliźniarką
W szybach witryn umieściłam materiał ostatnio przeze mnie ulubionym motywem Toile de Jouy i efekt końcowy wywołał uśmiech na mojej twarzy. Chaos po części został opanowany. W szafkach wiszących w kącie jadalnym również wisi ta sama tkanina, a z ich czeluści wydobyłam kilka części porcelany nawiązującej wzorem. Ponadto dwie poduszki też są odziane w scenki. I tak oto "upiekłam dwie - a nawet trzy - pieczenie przy jednym ogniu".
Teraz cierpliwie czekam na zmianę podłogi, ale to jeszcze potrwa. Wydaje mi się jednak, że jest lepiej niż było na początku.
Poniżej bogata fotorelacja :-)
A było tak:
Po malowaniu:
- kąt jadalny
Dla porównania było tak:
Mam nadzieję, że dałyście radę :-)
Uciekam życząc Wam wspaniałego pierwszego tygodnia marca.
Ania