Zacznę od drugiej części tytułu. Na starość robię się coraz bardziej sentymentalna, ponieważ w niezbyt do tej pory lubianej przeze mnie jesieni dostrzegam coraz więcej uroku. A za co ją pokochałam?
Za ciepło czterech kątów, kiedy na dworze wiatr, czasem w połączeniu z deszczem...
...za namiastkę kominka z palącymi się świecami...
...za skarby w postaci barwnych gałązek znalezione w drodze z zakupów...
... a resztę zostawię na kolejnego posta, bo przecież jesień wciąż trwa :-)
A teraz przejdę do pierwszej części tytułu...
Dzisiaj takie szybkie "zrób to sam" na potrzebę kilku szpargałów, które zalegały po przysłowiowych kątach, a jako całość okazały się być przydatne.
Otóż w zeszłym roku zakupiłam malutkie dynie w skrzyneczce z listewek i kawałka szczątkowej sklejki. Schowałam do kartonu z przedmiotami czekającymi na przeróbki. Dołączyły tam również malutkie buteleczki, które służą mi jako mini flakoniki - jednak "luzem" nie byłam do nich przekonana. Całe zamieszanie zawdzięcza swój finał zakupowi wierteł piórkowych do drewna. No wreszcie mogłam potrzymać wiertarkę nieco dłużej. I tak powstał taki oto przedmiot, stojakiem na flakoniki przeze mnie zwanym.
A poniżej elementy, które po złożeniu utworzyły całość.
Dodałam siatkę hodowlaną na bokach i całość pomalowałam najpierw szarą, a następnie białą farbą.
Mając otwartą puszkę z farbami pomalowałam również metalową formę do tarty i powstał całkiem fajny komplecik, który jest idealny do jesiennych aranżacji.
A teraz już zmykam życząc Wam pięknego weekendu. Dziękuję, że jesteście tutaj ze mną :-)
Ania