Witam Was serdecznie i weekendowo :-)
Dziękuję za Wasze ciepłe komentarze pod poprzednim postem. Oczywiście potraktowałam solidnie kufer papierem ściernym. Muszę kupić o mniejszej gradacji, ponieważ zamierzam go jeszcze poszorować:-) Coraz bardziej podobają mi się te widoczne mocne przecierki.
Teraz jednak do rzeczy, a właściwie do tematu posta. Jakiś czas temu zamieszczałam metamorfozy świeczników. Miałam w domu jeszcze jakieś drewniane przedmioty - dwa flakoniki, metalowe elementy itp. Wyobraźnia podpowiedziała mi, że z tych "śmieci" może uda się wykombinować świeczniki. I poszła w ruch szpachla do drewna, klej wikol, potem farby kredowe. A efekt.. oceńcie same. Lubię wieczorami zapalać osadzone na nich świece i tym bardziej podobają mi się, bo wykonane własnoręcznie i praktycznie z niczego.
A oto proces ich "tworzenia" :-)
A tutaj w wieczorowej odsłonie :-)
I jeszcze na koniec aktualna wersja kufra, chociaż nie piszę , że ostateczna.
I blat w przybliżeniu...
Życzę Wam miłego weekendu, słońca zwiastującego czekającą za progiem wiosnę, a przede wszystkim wytchnienia po tygodniu pracy :-)
Ania