W tym roku późno zabrałam się za prace balkonowe... Po zimie nie wyglądał źle, co po części przyczyniło się do mojego ociągania się. Pogoda też zrobiła swoje, no i do tego brak koncepcji... Lepiej późno niż wcale, zwłaszcza, że pomimo swoich niewielkich rozmiarów, balkon jest miejscem, gdzie lubię przesiadywać latem z książką i filiżanką kawy. Udało mi się zdobyć skrzynki po owocach i dzisiaj zabrałam się za jedną z nich. W ruch poszły szlifierki, a potem biała farba, ale tak delikatnie. Zostały mi jeszcze dwie, ale te już znajdą zastosowanie w mieszkaniu. W dzisiejszym poście pokazuję "wysuniętą" część balkonu, ponieważ "narożnik" czeka na ukończenie prac dekoratorskich oraz obfotografowanie. Aha, muszę jeszcze wspomnieć, że na barierce zamocowałam ramę starego okna, jednak widzę, że powinnam ją jeszcze bardziej "poskrobać". :-)
Pora na zdjęcia ...
a tak wyglądała przed...
I jeszcza własnoręcznie wykonana tabliczka... o nich więcej w następnym poście.
Ściskam was i życzę miłej niedzieli :-)
Ania