Na potrzeby wszechobecnej pory roku brudny róż nazwałam jesiennym. Jakoś przypasowały mi chryzantemy w tym odcieniu, a po drodze z zakupów zerwałam kilka gałązek śnieguliczki i dzikiego wina - szkoda, że tak szybko więdnie. Przemalowałam na biało czarną paterę zakupioną w Jysk i taka kompozycja z tego "wyszła"
Docelowo całość znalazła się przy atrapie kominka.
Na stół powróciła biel.
Ania