my shabby my dream

my shabby my dream

niedziela, 29 maja 2016

Moje małe radości

Hej, Kochani :-)

Wracając w środę z pracy zrobiłam sobie spacer łąkami. Jakże dawno tamtędy nie chodziłam, mimo iż jest blisko.     W dzieciństwie ukochana Babcia pokazała mi to niezwykłe miejsce. Ileż ja tam bukietów Jej przynosiłam, a potem wiłyśmy wianki. Piękny to był czas :-) 
Kwiatów tam już coraz mniej i łąka nie jest już tak duża jak kiedyś, jednak z sentymentem zrywałam to, co wywoływało  uśmiech na twarzy, a  nawet zachwyt. Bo przecież z takich małych radości składa się to nasze życie. I tak niech zostanie - chwilo trwaj!
I takie oto bukiety powstały:-)


A czwartkowy poranek przywitałam...


 Dostałam konwalie :-)




 I jeszcze raz dzwonki...


 A wieczorem...


To był naprawdę dobry czas pełen małych - ważnych radości :-)

Życzę Wam wspaniałego tygodnia.

Ania

niedziela, 22 maja 2016

Maj ukwiecony i nie tylko...

Dobry wieczór, Kochani :-)

Dzisiejszy post będzie kwiatowy. Nie mam niestety własnego ogródka, więc wciąż odczuwam niedosyt kwiecia w domu. Dlatego cieszy mnie niemalże każda kwitnąca gałązka lub kwiaty doniczkowe zakupione gdzieś w marketach "na promocji". 

I tak, na piętrowej paterze rozgościły się  gałązki jabłoni w małych buteleczkach...

Na atrapie kominka biały bez cieszy swym zapachem...

 ... a karczoch z masy solnej dostał mniejszego towarzysza do pary :-) Za podstawę służą wianki z mchu. 
 Na balkonie też głównym bohaterem jest bez...
 ...i kwiatek, którego nazwy nie znam, ale podoba mi się w tej starej solniczce :-)
Zakupiłam na promocji dzwonki i umieściłam w wiklinowym koszyku, który przeszedł małą metamorfozę. Był z ciemnej nieokorowanej wikliny, ale jakoś średnio mi pasował do tych jasnych dekoracji.


A tutaj zerwane gdzieś "po drodze" na łące znalazły miejsce na parapecie kuchennym. 


I jeszcze muszę się podzielić z Wami moją radością, ponieważ kolejny raz dane mi było odwiedzić ukochane Tatry. Poniżej droga powrotna ze Słowacji - z Jaskini Bielańskiej.

Bardzo Wam dziękuję, że tutaj zaglądacie, zostawiając ciepłe słowa, które motywują do kolejnych działań, a przede wszystkim nadają tym działaniom sens.

Życzę Wam ciepłego, słonecznego tygodnia i przytulam :-)

Ania

poniedziałek, 2 maja 2016

Karczoch z masy solnej DIY

Dzień dobry wszystkim zaglądającym :-)

Od kiedy założyłam bloga, a to już półtora roku, marzyła mi się duża dekoracja z kamienia - mianowicie KARCZOCH :-) Cena jednak skutecznie mnie odstraszała, więc zastosowałam przysłowie: "potrzeba matką wynalazków"
Po oklejaniu pisanek w rozmiarze XXL papierem nutowym, pozostało mi jedno jajo. Patrząc na nie skojarzyłam kształty, a podstawa od plastikowych gazonów, które też ostatnio "męczę" też okazała się przydatna i inspirująca. Mój karczoch wykonany jest z masy solnej. Przymierzam się do zakupu gliny i wypróbuję na tym materiale. 
Karczoch ma 23 cm wysokości i wygląda tak:
Potrzebne będą:
- jajo styropianowe
- podstawa od gazonu
- masa solna (przepis z sieci)
- ciemna farba i biała (u mnie brąz i biała  akrylowa farba emulsyjna do kuchni i łazienek Dekoral)
- klej "płynny gwóźdź")


 1. Zrobiłam odcisk podstawy wypełniając masą, plastikową formę widoczną na zdjęciu powyżej - podczas wyjmowania trochę się zniekształciła, ale nadało jej to wiekowego efektu
 2. Okleiłam jajo masą na grubość ok 1 cm - może odrobinę mniej
 3. Za pomocą noża robiłam naprzemiennie płatki karczocha - nie przejmując się, że nie jest idealnie równo ;-)
 4. Odstawiłam do wyschnięcia ok. 4 - 5 dni, a następnie pomalowałam brązową farbą - jak widać również niedokładnie

5. Po wyschnięciu nałożyłam wedle uznania białą farbę - 2 warstwy i obydwie części skleiłam klejem "płynny gwóźdź" (myślę, że sprawdziłaby się również masa solna jako spoiwo)



Całość ustawiłam na atrapie kominka i cieszę się jak dziecko, ponieważ mam  tanią, a zarazem ciekawą dekorację. 
Oceńcie same :-)









Życzę Wam miłego tygodnia, a tym którzy mają wolne,  udanej majówki :-)

Ania